Autor: Patrycja Musiał Data publikacji: 25.01.2016
Snapchat , Los Angeles Country Museum of Art , LACMA , ekonomia doświadczeń , Our Stories , My Stories , Electric Daisy Carnival
Snapchat stał się w ostatnim czasie niezwykle popularną aplikacją na urządzenia mobilne. Używany dotychczas do przesyłania prywatnych zdjęć i kilkusekundowych filmików, natychmiast został zaadoptowany jako ciekawy kanał komunikacji marketingowej. Prekursorem nowego trendu zostało jedno z amerykańskich muzeów, które wykorzystuje Snapchat do promowania własnej kolekcji dzieł sztuki.
W sierpniu 2014 roku Snapchat znalazł się w USA na trzeciej pozycji pośród najpopularniejszych aplikacji, w grupie wiekowej osób od 18 do 34 lat, wyprzedził go tylko Facebook i Instagram. Młodzi ludzie - tzw. Generacji Y – świetnie obeznani z nowymi technologiami zakochali się w rysunkowym duszku, który jest ikoną i znakiem rozpoznawczym Snapchata.
Duszek jest jak najbardziej na miejscu, bo unikalną cechę aplikacji, która można właściwie uznać za jeszcze jeden komunikator, stanowi fakt, że sanpy, czyli wysyłane wiadomości w postaci zdjęć i filmików, już 10 sekundach… po prostu znikają, nie tylko z naszego telefonu, ale też z serwerów.
Snapchat gwarantuje, że nasze poufne wiadomość z prywatnymi zdjęciami, a nawet największa fotograficzna, czy filmowa gafa nie wycieknie do sieci i trafi wyłącznie do właściwego adresata. Cyfrowa komunikacja, która nie pozostawia po sobie śladu - na przekór hasłu „internet pamięta” - jest wyjątkowym zjawiskiem w świecie gdzie każdy nasz ruch w sieci jest śledzony, analizowany i monetyzowany. Pewnie dlatego aplikacja ciągle przynosi straty, co jednak wcale nie zniechęca inwestorów – Facebook, zaproponował 3 miliony dolarów i… spotkał się z odmową. Prawda jest taka, że 100 milionów fanów korzystających z aplikacji każdego miesiąca to, dla działań marketingowych, bardzo atrakcyjna społeczność– na razie serwis nie udostępnia żadnych reklam, ale w każdej chwili może to zrobić dysponując cenną, z ekonomicznego punktu widzenia, grupą docelową.
Tymczasem na pomysł wykorzystania Snapchata jako interesującego kanału promocyjnego wpadła ekipa zajmująca się promocją Los Angeles Country Museum of Art – w skrócie LACMA . To zupełnie prekursorska inicjatywa. Muzeum wysyła do użytkowników aplikacji mniej lub bardziej zabawne memy ze zdjęciami obiektów z własnej kolekcji. Aby je otrzymywać, wystarczy dodać do swoich „znajomych” w Snapchacie „lacma_museum”.
Komunikacja jest dobrze dostosowana do grupy docelowej i kanału dystrybucji, sztuka potraktowana jest lekko, nawet bardzo lekko, czego mogli by nie docenić starsi użytkownicy, a co najwyraźniej preferuje młoda społeczność Snapchata, przyzwyczajona do ulotności przekazywanych tu informacji i ich nieformalnego charakteru. LACMA po kilku tygodniach ma już naśladowców w postaci kolejnych trzech muzeów The Blanton Museum username: blantonmuseum i MCA Chicago username: mcachicago oraz The Georgia Museum of Art username: georgiamuseum.
Dla wszystkich, którzy chcieli by spróbować kreatywnie używać aplikacji opracowując zdjęcia, kilka dobrych rad znajduje się na filmie
tu.
Ale filtry do zdjęć, efekty i triki to nie wszystko. Aplikacja dynamicznie się rozwija dodając nowe funkcjonalności, w lipcu 2014 roku tzw.: Geofilters, czyli geotagowanie wiadomości przy pomocy, graficznych, łatwo aplikowalnych na nasze wiadomości (jeden ruch palca), nazw miast i miejsc. Jak to działa, można zboczyć na, krótkim
filmie promocyjnym
– niestety geofiltry są na razie dostępne tylko w Nowym Jorku i Los Angeles. Jeszcze bardziej obiecująco wygląda dodana w tym samym czasie możliwość tworzenia historii tzw.: My Stories i Our Stories. Te funkcje umożliwia łączenie razem serii zdjęć i tworzenie osobistych narracji, którymi możemy potem podzielić się z naszymi znajomymi, a nawet nieznajomymi ze społeczności Snapchata… Ostatnia możliwość została z sukcesem przetestowana w trakcie odbywającego się w czerwcu 2014 roku w Las Vegas Electric Daisy Carnival. Każdy, snapchter znajdujący się na imprezie, po udostępnieniu swojej lokalizacji i dodaniu „EDCLive” do swojej listy kontaktów otrzymywał na bieżąco zdjęcia i wideo tworzone przez innych uczestników wydarzenia. Dość istotne jest znów to, że materiały dodaje się w ramach Our Stories anonimowo – łączy je jedno, że pochodzą z tego samego eventu, kwestia autorstwa nie ma znaczenia. Popularność kanału „EDCLive” na Electric Daisy Carnival przerosła oczekiwania twórców aplikacji, miarą sukcesu niech będzie fakt, że w trakcie imprezy powstało w sumie 350 godzin snapów przesłanych przez użytkowników. Po tym sukcesie Our Stories stały się dostępne dla wszystkich użytkowników aplikacji. Bez względu na lokalizację, mogą powstawać kolekcje publicznych zdjęć i filmów, a aplikacja automatycznie nas o tym powiadomi w sekcji "Recent Updates" i umożliwi przeglądanie. Our Stories idealnie odpowiadają najnowszym trendom w marketingu opartym na tzw. ekonomii doświadczeń. Mogą stać się bardzo skutecznym narzędziem społecznościowym w promocji masowych wydarzeń kulturalnych - spontanicznym, anonimowym dla uczestników, a jednak budującym poczucie wspólnoty i współuczestnictwa, na dodatek błyskawicznym w udostępnianiu prywatnych wrażeń.